sobota, 11 lutego 2012

1.

10.02.2012r.

- Cześć mamo!
- Klaudia? Wróciłaś już?
- No raczej. Przewróciłam oczami. Miałam dziś o jedną lekcje mniej.
Rzuciłam torbę na łóżko, wyciągnęłam bagaż podręczny i zaczęłam pakować ciuchy. Byłam zła na mamę o to że nie mogłam wziąźć dużego bagażu i zapakować więcej ciuchów, ale cieszył mnie fakt że w Anglii mama tych ciuchów kupi mi więcej. - gdzie jest babcia? zapytałam mamę która wparowała do pokoju na huk który zrobiłam przewracając gromadę podręczników z których uczyłam się na tę cholerną geografię z którą mam problemy. - na rehabilitacji, dziś dostała list z odpowiedzią co do protezy, dostanie 1000zł, myślę że więcej nie będzie potrzeba, najwyżej nie pojedziemy do Londynu. - MAMO, proszę, wiesz jak mi zależy na tym wyjeździe! - Spokojnie! żartowałam!, na pewno pojedziemy, musimy jechać, obiecałam cioci, a proteza na pewno nie będzie droższa. Poza tym, i tak nie zastąpi babci nogi. Będzie tylko chwilowa, później trzeba kupić lepszą. Spojrzałam na mamę takim wzrokiem, że po chwili już jej nie było, włączyłam " Moments " i pakowałam się dalej.

                                                                                                                                                14.02.2012r.
Pa babciu. - pocałowałam ją w policzek. Będę tęsknić. Ze łzami w oczach wyszłam z klatki schodowej i pobiegłam do samochodu, mama z wujkiem już na mnie czekali, siadłam z tyłu założyłam słuchawki na uszy i pogrążyłam się w myślach. Dwie godziny później byliśmy już w Bydgoszczy. Na lotnisku napisałam do mojej przyjaciółki którą poznałam na twitcam'ie że za godzinę wylatujemy a o 22;40 powinniśmy być w Birmingham. Ktoś podszedł do mnie od tyłu zakrywając mi oczy, odwróciłam się, to była Natalia, przytuliłam ją i zapytałam jak długo już tu jest. To był jej pierwszy lot więc się stresowała, ja też ale byłam przyzwyczajona do latania, w Anglii byłam już pięć razy z czego rok tam mieszkałam, teraz jechałam tam na ferie do moich rodziców. Mieszkam z babcią i dziadkiem a rodziców odwiedzam regularnie co rok. Pierwszy raz jechałam do Londynu na tydzień, byłam tym bardzo podekscytowana. Natalia, moja koleżanka ze szkoły leciała na ferie do cioci, do Londynu. Tak się złożyło że leciałyśmy w ten sam dzień, o tej samej godzinie, z tego samego miejsca jak i do tego samego, ba! nawet tym samym samolotem! Miałam zamiar się z nią tam spotkać. Kasia mieszka w Londynie od 3 lat, łączy nas One direction, obie uwielbiamy tych chłopaków i w sumie dzięki nim się poznałyśmy, dokładniej dzięki twitterowi. Ona widziała ich już kilka razy, była na dwóch koncertach a nawet miała okazję z nimi pogadać, a ja nawet nie potrafię dobrze wysłowić się po Angielsku. Dzieli nas rok różnicy, ona urodziła się w 96 a ja w 97. Rocznikowo mam 15 lat, a w praktyce jeszcze ich nie skończyłam.
- Samolot lecący do Birmingham właśnie wylądował, za 5 minut zamykamy bramki.
- Chodźmy już. Powiedziała moja mama, wzięłam bagaż i ruszyłam na odprawę.





Przepraszam że ten rodział jest taki beznadziejny i nudny ale staram się jakoś sensownie wytłumaczyć sytuację Klaudii a potem akcję rozkręcę :) Jeśli pojawiły się jakie kolwiek błędy, piszcie co mam poprawić, to moje pierwsze opowiadanie ;)

2 komentarze:

  1. Mnie sie podoba ;D Tylko szkoda, że taki krótki. Czekam na next ♥ Jak możesz to informuj mnie na tt (craazygirl1D)

    OdpowiedzUsuń
  2. no problem. Następnym razem postaram się zrobić dłuższy ;) xx

    OdpowiedzUsuń